Kwota wolna od podatku w Wielkiej Brytanii wynosi 54 tys zł, a w Polsce 3 tys. zł

Kwota wolna od podatku w Polsce wynosi 3091 zł i jest jedną z najniższych w Unii Europejskiej. Tylko Litwa i Łotwa mają niższą kwotę wolną od podatku.  Ten jeden z elementów systemu podatkowego traktowany jest przez wszystkie rządy, jak najważniejszy imperatyw polityki państwa polskiego. Nic nie jest w stanie naruszyć statu quo, które trwa od 2009 roku, bo właśnie wtedy „3091” stała się jedną z najważniejszych liczb w państwie polskim. W ostatnich latach próbuje się kuglować tą liczbę. Podniesiono ją do 8000 zł, ale w taki sposób, że zdecydowanej większości podatników, w rozliczeniu rocznym … wychodzi z liczby 8000 zł magiczna liczba 3091 zł. Wydaje się, że nic tego nie zmieni przez kolejne dziesięć lat, bo najważniejsze są aktualne pomysły naszych polityków, które zawsze związane są w wyciąganiem kasy z kieszeni Polków, a niska kwota od podatku to pewny zarobek dla budżetu.

Jak kwota wolna od podatku wygląda w innych państwach można się łatwo przekonać otwierając stronę Wikipedii. Jako, że wielu Polakom najbliższa jest Wielka Brytania, w której tak chętnie pracują i przebywają, więc porównajmy się z Angolami.  Kwota wolna od podatku w Wielkiej Brytanii wynosi 11,5 tys. GBP rocznie, czyli około 54 tys. zł

W 2017 roku PKB per capita w Wielkiej Brytanii wynosił 39 735 USD, a w Polsce 13 823 USD, czyli był 3 razy mniejszy.  Kwota wolna od podatku w Polsce jest … 18 razy mniejsza, niż w Wielkiej Brytanii.

Po co jest kwota wolna od podatku? W teorii ma za zadnie ulżyć mało zarabiającym, umożliwić dorabianie osobom, pracującym dorywczo, a także pozwala na unikanie sytuacji, gdy koszt poboru podatku jest wyższy od podatku. W Polsce kwota wolna od podatku nie spełnia żadnej z tych ról.  W Polsce kwota wolna od podatku jest jedną z wielu danin, nałożonych na obywatela.

 

Facebook wprowadza nowe narzędzie do zakupów online. Targowisko?

Facebook rośnie w siłę i powoli staje się internetową fabryką usług i produktów. Cały czas ulepsza funkcje zarówno dla nas, użytkowników, jak i dla biznesu. W październiku Facebook zaprezentował aplikację Marketplace (Targowisko), która działa na podobnych zasadach co serwis Allegro i może się stać poważną konkurencją dla platform sprzedażowych w Internecie.

Źródło: Facebook wprowadza nowe narzędzie do zakupów online

Aplikacja Marketplace (Android oraz iOS, a wkrótce na PC) połączona jest z Facebookiem. Użytkownik musi jedynie kliknąć na ikonę sklepu. Aktywuje to tablicę z ofertami, które możemy przeszukiwać według kilku kryteriów (lokalizacji, kategorii, ceny). Co ciekawe,  ewentualną sprzedaż negocjujemy  bezpośrednio ze sprzedawcą. Facebook udostępnia jedynie swoją platformę, ale nie uczestniczy w sprzedaży i w płatnościach.

Jeżeli chcemy coś sprzedać, to publikujemy ofertę w sposób podobny, jak na portalach aukcyjnych dodając zdjęcie i opis przedmiotu sprzedaży oraz podając cenę i lokalizację.

Czy Targowisko działa już w Polsce? Jeszcze nie. Termin uruchomienia Targowiska dla polskiej społeczności FB nie jest jeszcze znany.

Sztuczna inteligencja współautorem książki

Kilka dni temu świat obiegła informacja o kolejnym sukcesie Sztucznej Inteligencji. Na konferencji prasowej zorganizowanej w Tokio naukowcy z Future University Hakodate (Japonia) oznajmili o napisaniu powieści przy udziale Sztucznej Inteligencji. Krótki utwór literacki “Konpyuta ga shosetsu wo kaku hi” (Dzień w którym komputer pisze powieść) jest dziełem zespołu naukowców, którym przewodził profesor Hitoshi Matsubara z Future University Hakodate.

Dziełem ludzi jest fabuła, a program Sztucznej Inteligencji dobrał słowa i wcześniej przygotowane zdania i złożył to wszystko w całość.  W ten sposób program komputerowy napisał powieść, która została zgłoszona do konkursu literackiego o literacką nagrodę Nikkei Hoshi Shinich. Przełomowym stał się fakt zakwalifikowania powieści do pierwszego etapu konkursu. O tym, że do konkursu zostały dopuszczone powieści napisane przy współudziale programów AI wiedzieli jurorzy konkursu. Jednak nie wiedzieli, które to powieści zostały stworzone przy udziale oprogramowania … chociaż w przypadku utworu „Dzień w którym komputer pisze powieść” nie tak trudno było się domyślić co za tym stoi 🙂

computer writer

computer writer

Pisarz science fiction Satoshi Hase, który uczestniczył w konferencji prasowej w Tokio powiedział: „Byłem zaskoczony tym utworem, bo to dobrze skonstruowana powieść. Jednak istnieje wiele problemów do przezwyciężenia, aby wygrać nagrodę, takie jak opisy postaci

W sumie w konkursie uczestniczyło 1450 powieści, z czego 11 napisanych przy współudziale różnych programów Sztucznej Inteligencji.

Sukces powieści „Dzień w którym komputer pisze powieść” świadczy o kolejnym przełomie w możliwościach programów AI. Strach się bać co będzie dalej.

Może nadejdą takie czasy, gdy komputery poprawią dzieła Szekspira?

Coworking to rozwiązanie dla początkujących w biznesie.

Jeżeli nie stać cię na wynajem kosztownego biura, albo biuro nie jest ci potrzebne na stałe to możesz skorzystać z propozycji firm coworkingowych. Wynajmujesz biuro, a właściwie biurko w konkretnym biurowcu, na kilka dni i tylko wtedy kiedy jest to niezbędne. Gdy często przemieszczasz się i musisz w różnych miejscach spokojnie popracować, to takie rozwiązanie jest idealne. Poza tym jest to alternatywa dla pracy w domu. W biurowej atmosferze poczujesz się zapewne dużo lepiej oraz możesz umówić się na spotkanie ze swoimi klientami. Sprowadzanie ich do domu to nie jest dobry pomysł i nigdy nie zrobi dobrego wrażenia na twoim kontrahencie. Wirtualny adres pozwala na zaspokojenie różnorodnych potrzeb biznesowych. Z tej oferty korzysta coraz więcej firm i osób.

I najważniejsze. Ile to kosztuje. Ceny zależą oczywiście od lokalizacji, ale średnia cena za wynajem biurka na dzień to koszt około 30 złotych. Czy to jest dużo? To cena dwóch dobowych biletów komunikacyjnych w Warszawie.

W Warszawie można skorzystać z oferty kilku firm coworkingowych.

W Warszawie można skorzystać z oferty kilku firm coworkingowych.

Budżetowy biznes fotoradarowy rozkręca się

For Whom the Bell Tolls

Nowe „żółtefotoradary powstają przy polskich drogach jak grzyby po deszczu. Jakby tego było mało wydawane są miliony z naszych kieszeni na zakupy nowych samochodów, w których montuje się fotoradary. Oficjalnie wszystko to ma na celu dbanie o nasze bezpieczeństwo. Jednak, gdy MF Jacek Rostowski ogłosił, że nowe fotoradary w ciągu 2012 roku mają przynieść przychody rzędu 1,2 mld złotych i zostało to zapisane w budżecie państwa, to już można mieć duże wątpliwości, co do szczerości intencji tych osób, które zdecydowały o tak olbrzymich wydatkach na zakupy fotoradarów i tworzenia systemu stałej obserwacji kierowców na drogach.

Wygląda na to, że fotoradary w Polsce to zwykła „świnka” do której każdy kierowca będzie musiał coś wrzucić. Niestety praktyka na drogach pokazuje, że ten zarobek, który jest wysoce wątpliwy z moralnego punktu widzenia, stwarza też coraz większe zagrożenie na drogach dla ruchu samochodowego.

W miejscach, gdzie stoją radary dochodzi do zaburzenia płynności ruchu samochodowego, a związane to jest ze zmianą dynamiki jazdy. Miejsc z  fotoradarami przybywa, więc i zagrożenie rośnie. Jak wynika raportu KG Policji w 2011 roku najwięcej wypadków miało miejsce w województwach gdzie fotoradarów jest najwięcej czyli w mazowieckim oraz śląskim. Jak wynika z danych publikowanych przez Yanosik.pl kierowcy zwykle zwalniają przed fotoradarem, aby uniknąć mandatu, ale po minięciu „zagrożenia” gwałtownie przyspieszają.

Oczywiście, że najlepiej by było, aby wszyscy przestrzegali wszystkich przepisów. Tylko tak nie było, nie jest i nie będzie i stąd w każdym państwie rozbudowany jest aparat do wymuszania przestrzegania prawa. Czym innym jednak jest wymuszanie przestrzegania prawa, a czym innym sposób w jaki się tego dokonuje. Za ten państwowy biznes zapłacimy wszyscy.

System radarowy budowy w Polsce nie ma na celu zwiększenia bezpieczeństwa ludzi, a zwiększenie przychodów do budżetu. Może to wysoce krzywdząca opinia, ale tak to odbieram. Zwykle, gdy jadę drogą, to fotoradar wyskakuje, jak przysłowiowy Filip z konopi. Nie ma tu znaczenia, czy jedziemy zgodnie z dozwoloną prędkością. Zawsze na zaskoczenie reagujemy w sposób gwałtowny. Brak odpowiedniego i widocznego oznakowania radarów to zagrożenie … i myślę, że robione to jest celowo, aby zwiększyć fiskalną efektywność tego rodzaju urządzeń.

Przychody z tego produktu w 2012 roku szacowano na 1,2 mld zł, a w ciągu 3 miesięcy przychody są na poziomie 4 400 000 zł. Co oznacza, że wykonano 0,37 %. Pewnie teraz to trochę się „poprawiło„, ale MF nie uzbiera na tym tyle, ile planowało.

Wino zdobywa portfele Polaków

Wino nie należało do trunków w których mocno gustowali Polacy. W minionej epoce tylko kilka gatunków „wina” ostro zaprawionych siarką było powszechnie dostępnych . Wśród nich królowały wina, które potocznie były znane jako patykiem pisane i J-23 ( w nawiązaniu do znanego serialu i ceny wina). Takie były czasy i takie były wina.

Od 1989 roku wszystko się zmieniło. Podaż win wzrosła w sposób niebywały  … i co najważniejsze w końcu w Polsce pojawiły się na masową skalę prawdziwe wina.  Największy wpływ na popularyzowanie wina w Polsce mają hipermarkety i sklepy dyskontowe.  Powstało też wiele nowych sklepów, które wyłącznie zajmują się sprzedażą wina.  Skłoniło do wielu Polaków do zmiany upodobań, jeżeli chodzi o wybór alkoholi. W dalszym ciągu większość konsumentów alkoholi wybiera tradycyjne, mocniejsze alkohole, ale rynek wina w Polsce szybko rośnie.

Obecnie w Polsce najlepiej sprzedają się tanie wina w cenie od 8 do 15 zł. Na klientów preferujących tanie wina nastawiona jest sprzedaż w sieciach hipermarketów i sklepach dyskontowych. Przeciętne spożycie wina w Polsce na osobę wynosi 2,7 litra i jest to jeden z najniższych wskaźników w Europie (dane International Wine and Spirit Research). Ta sama firma prognozuje, że rynek wina w Polsce będzie systematycznie wzrastał.

Wino to obecnie bardzo dobry biznes, charakteryzujący się stopą zwrotu z zainwestowanego kapitału na poziomie ponad 30 %. Obecnie w Polsce funkcjonuje prawie 2000 inwestorów w branży winnej. Łączne nakłady inwestycyjne, jakie zostały poniesione na przedsięwzięcia w tej branży wynoszą już ponad 100 mln zł i wykazują silną tendencję wzrostową.

Szukasz niszy dla siebie w biznesie … zainteresuj się branżą winną. Tutaj znajdzie się miejsce dla wielu nowych inwestorów.

Polska będzie budowała fabryki. Przed Spółką PGE Energia Jądrowa stoi wielki projekt narodowy.

Ostatnio słyszeliśmy, jak jeden z polityków nawoływał do budowania fabryk przez państwo. Większość społeczeństwa odniosła się do tego pomysłu obojętnie, a niektórzy nawet nie szczędzili szyderczych uwag. Jednak sprawa budowy fabryk przez państwo w systemie kapitalistycznym nie należy do sfery science fiction. Przed Polską jako państwem stoi wielkie zadanie wybudowania dwóch olbrzymich i bardzo drogich fabryk. PGE czyli Polska Grupa Energetyczna S.A., która w ponad 60% należy do Skarbu Państwa ma wybudować dwie elektrownie jądrowe o łącznej mocy 6 000 MW. Pierwsza elektrownia ma rozpocząć pracę najwcześniej w 2022 roku.

W tym celu została powołana Spółka PGE Energia Jądrowa, której zadaniem będzie wybudowanie tych dwóch państwowych fabryk. Na prezesa spółki powołany został były minister skarbu Aleksander Grad, który zrezygnował niedawno z mandatu posła RP.

"Spółka PGE Energia Jądrowa jest istotną wartością dla całego państwa, 
a nie tylko elementem rynku energetycznego, dlatego ta nominacja ma w pewnym 
sensie charakter polityczny, ale w tym przypadku jest to uzasadnione" 
powiedział Premier Donald Tusk.  Szef rządu dodał, że spółka będzie prowadziła 
"wielki projekt narodowy, a nie tylko komercyjny" i dlatego osoba, która 
stoi na czele tej spółki musi być  "państwowcem z doświadczeniem państwowym".

Spółka powinna oddać do eksploatacji pierwszą elektrownię (pierwszy blok) za 10 lat. Wbrew pozorom to nie jest długi okres na przeprowadzenie tak skompilowanego przedsięwzięcia inwestycyjnego. Decyzje, które zostaną podjęte w 2013 roku zdecydują, czy inwestycja zakończy się w planowanym okresie i nie przekroczy prognozowanych nakładów inwestycyjnych. Przez prezesa nowej państwowej spółki będą musiałby być podjęte dwie kluczowe decyzje: o wyborze lokalizacji i o wyborze technologii dla elektrowni jądrowej.

Polska za pośrednictwem PGE będzie posiadała minimum 51 % akcji, a optymalnie 75 % akcji w elektrowniach jądrowych.  Elektrownie w znacznej części zostaną zrealizowane ze środków, które pochodzą z naszych podatków. MSP Mikołaj Budzanowski powiedział, że współfinansowaniem budowy elektrowni jądrowych obok PGE powinny zając się inni potentaci, w których skarb państwa ma większościowy udział i wskazał na takie firmy, jak: KGHM, Tauron i Enea. PGE szacuje, że całkowite nakłady inwestycyjne związane z budową jednej elektrowni jądrowej o mocy 3000 MW wyniosą od 35 do 55 mld zł.

Rada Nadzorcza PGE Polska Grupa Energetyczna S.A. zatwierdziła Strategię Grupy Kapitałowej PGE na lata 2012-2035. W dokumecie tym możemy przeczytać, że „struktura paliwowa wytwarzania energii elektrycznej:

  • Rok 2020: ok. 55% – węgiel brunatny, ok. 18% – węgiel kamienny, ok. 15% – gaz, ok. 11% – odnawialne źródła energii,
  • Rok 2035: ok. 36% – energia jądrowa, ok. 33% – węgiel brunatny, ok. 14% – odnawialne źródła energii, ok. 11% – gaz, ok. 5%  – węgiel kamienny
    (obecnie 67% – węgiel brunatny, 27% – węgiel kamienny, 4% – gaz, 3% – odnawialne źródła energii)”.

Nawoływanie do budowy fabryk przez państwo nie ma już większego sensu. To stało się faktem.

Producent do wynajęcia to nowy model biznesowy w Polsce

Rynek dóbr pierwszej potrzeby w Polsce opanowany jest w dużej części przez sieci hipermarketów. Od kilku lat można w hipermarketach zaobserwować, że coraz większa ilość oferowanych tam towarów sprzedawana jest z logo sklepu. Prym w tym wiodą Real, Tesco i Carrefour. Oczywiście sieci hipermarketów nie posiadają własnych zakładów produkcyjnych, a jedynie zlecają produkcję określonych produktów lub też kupują te produkty od istniejących na rynku producentów, którzy zgadzają się na sprzedaż swoich produktów z logo hipermarketu.

Nowe zasady w polskim handlu obejmują w zdecydowanej większości produkty szybko zbywalne (ang. FMCG czyli Fast Moving Consumer Goods).  Ten rodzaj produktów sprzedawany jest szybko i po względnie niskich cenach, co powoduje, że produkty te cieszą się dużą popularnością wśród kupujących.  Do FMCG należą głównie artykuły spożywcze oraz chemia gospodarcza i kosmetyki.

Sprzedaż produktów z logo hipermarketu okazał się strzałem w dziesiątkę dla wielu polskich producentów, którzy w ten sposób zwiększyli znacznie swoje przychody oraz zyski. Ta mało ambitna strategia rozwoju spowodowała, że ci producenci, którzy zgodzili się na sprzedaż swoich produktów pod obcą marką, tak znacznie zwiększyli swoje obroty, że nie tylko sprzedają produkty w Polsce, ale również ulokowali znaczną część swoich wyrobów na rynkach zagranicznych. Producenci mając zapewnione długoterminowe dostawy mogą minimalizować koszty i zapasy. Koszty związane z reklamą i marketingiem przejęły praktycznie hipermarkety.  Szacuje się, że ten model biznesowy umożliwia oszczędności w kosztach po stronie producenta od 20 do 40 %, w porównaniu z tradycyjnym modelem, gdy produkt sprzedawany jest pod własną marką

Sprzedaż własnej produkcji pod cudzą marką niesie też pewne zagrożenia tak dla producentów, jak i konsumentówPrzede wszystkim klient musi mieć punkt odniesienia i dlatego na rynku powinien być wybór. W przypadku, gdy jedna marka zdobywa coraz większą część rynku,  pozostali producenci danego produktu funkcjonują w coraz trudniejszym otoczeniu biznesowym. Może to spowodować ich marginalizację, a następnie wypadniecie ich produktów z rynku. Również producenci, którzy sprzedają własne produkty z obcym logo uzależniają się w coraz większym stopniu od jednego odbiorcy, który w krańcowym przypadku może podyktować takie warunki producentowi, że w efekcie doprowadzi do jego upadku lub przejęcia.

Obecnie producentów do wynajęcia nie brakuje i wszyscy wydają się z tego modelu biznesowego zadowoleni.

Hongkong 15 lat później

azjatycki tygrys gospodarczy

Właśnie mija 15 lat, jak Brytyjczycy opuścili Hongkong. Zgodnie z ówczesnymi ustaleniami Hongkong miał funkcjonować według zasady: jedno państwo, dwa systemy. Czy to w ogóle było realne ? Jak zmieniło się przez te lata oblicze Hongkongu ?

Hongkong pod administracją brytyjską, to było całkowicie inne państwo, niż jest obecnie. Wtedy Hongkong był tygrysem gospodarczym i wielkim producentem dóbr o najwyższym poziomie technologicznym. Obecnie Hongkong praktycznie niczego już nie produkuje. Cała produkcja została przeniesiona do Chin kontynentalnych, z powodu dużo niższych kosztów robocizny. Teraz Hongkong to centrum usług finansowych. Zamknięcie fabryk i koncentracja na rynku finansowym spowodowała znaczny wzrost dysproporcji w dochodach mieszkańców Hongkongu. Ceny nieruchomości są astronomiczne.

co pozostanie z tej potęgi gospodarczej ?

Jak tak dalej pójdzie, to Hongkong stanie się jednym z wielu miast chińskich … a kiedyś ten tygrys gospodarczy wzbudzał na całym świecie taki podziw.

Nie będzie przesadą twierdzenie, że wielu mieszkańców Hongkongu tęskni za Brytyjczykami, ale to se ne vrati.

Im bardziej państwa eurozony zbliżają się do unii fiskalnej, tym bardziej Wielka Brytania szuka własnej drogi

Wielka Brytania to wyspa na oceanie strefy euro

Wielka Brytania jest czwartym co do wielkości płatnikiem do unijnego budżetu. Brytyjczycy nie podpisali jednak unijnego paktu fiskalnego i powoli, ale coraz bardziej stanowczo naciskają na zmniejszenie swojego udziału we wspólnym budżecie. Negocjacje nad perspektywą finansową na lata 2014- 2020 z pewnością wykorzystają do szukania oszczędności. Premier Cameron powiedział, że rozważa przeprowadzenie referendum w sprawie charakteru dalszych stosunków między

England nie dla Polaków ?

Wielką Brytanią a pozostałymi państwami strefy euro. Brytyjczycy zawsze podkreślali swój wyspiarski charakter, odmienny od kontynentalnego. Czy odegrają rolę konia trojańskiego Unii Europejskiej ?

Wszystko wskazuje na to, że coraz silniej stawiają swój interes narodowy, ponad interes UE. Nie przystąpili do strefy euro i to daje im silną pozycję negocjacyjną w sytuacji, gdy państwa południa Europy pogrążają się w coraz większym kryzysie finansów publicznych.

Tysiące naszych rodaków przybyło do Wielkiej Brytanii w poszukiwaniu lepszego życia. Czy  ewentualne poluźnienie stosunków gospodarczych pomiędzy Brytyjczykami, a Europą kontynentalną będzie miało wpływ na Polaków, którzy w znacznej części osiedlili się już tam na stałe, ale nie są obywatelami brytyjskimi ?